środa, 9 października 2013

Masa solna - trudne/łatwe początki

Tytuł sugeruje pewien dualizm, a może raczej rozdwojenie jaźni, unikając patosu. Dlaczego łatwe? Bo przecież już w wieku szczenięcym na lekcjach techniki (czy to było ZPT?) robiliśmy jakieś badziewia z masy solnej. Oczywiście wtedy, to było moje małe dzieło sztuki, nad którym moja kochana mamusia rozpływała się (oj, mamusiu nieładnie tak kłamać dziecko;). Niestety potem była dłuuuga przerwa i powrót do, przynajmniej z pozoru, banalnej techniki nie był łatwy. Przede wszystkim dlatego, że wraz z wiekiem, człowiek stawia sobie troszkę wyżej poprzeczkę, i to co wystarczało na zachwyty w dzieciństwie, dzisiaj budziło wstyd przed panami zbierającymi puszki w śmietniku, którzy przypadkiem mogli się natknąć na moje "cuda" z masy solnej. Całe szczęście nie zrażając się pierwszymi porażkami, nie porzuciłam tego i dzisiaj masa solna na stale gości w moim małym domowym warsztacie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz